Autor Wiadomość
Aphrael
PostWysłany: Nie 19:32, 18 Mar 2007    Temat postu:

Nie podobało mi się. Nie będę się powtarzać po moich poprzedniczkach, bo się z nimi zgadzam, ale dodam coś od siebie.

Cytat:
Otoczyło ich kilkunastu policjantów, którzy pojmali członków bandy. Harry'ego, który opatrywał dziewczynę, zostawili w spokoju.


Nie dali by mu spokoju, tylko spisali zeznania.

Cytat:
- Ne płacz, Jessico, to już się nie powtórzy - Mruknął, dotykając lekko kostki, która, ku jej zaskoczeniu, natychmiast została wyleczona.


Od kiedy Potter zna magię bezróżdżkową? Chyba, że wyleczył ją różdżką, ale to jest zabronione.

Cytat:
Nazywam się Harry Potter.

- Ten Potter?!

- Ten. Zdradziłaś się, Jessico McLear. Tylko czarodzieje wiedzą, kim jestem. Odprowadzę cię do domu.


Śmiem twierdzić, że on jest raczej znany w tamtych stronach. Przecież wszyscy mają go za chuligana i młodego recydywistę. A on sobie tutaj tak zwyczajnie o tym, że jest czarodziejem mówi.

Niektóre zdania są tak ułożone, że nie wiadomo o czym mówią.
Ogólnie nie za bardzo mi się podobało, ale pisz dalej, może będzie lepiej:)
Nicole
PostWysłany: Nie 18:39, 18 Mar 2007    Temat postu: Re: Rozdział 1 "When the rain falls down"

Juicy14 napisał:

Właśnie w tej chwili zza chłopców odezwał się głos:

- Brać ich!



Jak do jakichś terrorystów :P

Tak poza tym nic nie zauważyłam.
Pisz następny rozdział. Pa
BlairBlack
PostWysłany: Nie 17:45, 18 Lut 2007    Temat postu:

Cytat:
Złamany kręgosłup, skręcona kostka, nadwerężony nadgarstek.

Cytat:
Usłyszał jeszcze tylko krótką rozmowę Jessici z rodzicami i jej wyjaśnienia, dlaczego tak późno wróciła.

Rzeczywiście przesadziłąś z tym kręgosłupem, bo ona już dawno powinna być w szpitalu...
Dajanka
PostWysłany: Nie 15:35, 18 Lut 2007    Temat postu:

Nie można iść na łatwiznę... Mam wujka policjanta, mam trzech znajomych, których ojcowie to policjanci i żaden tak by się nie zachował, zresztą wątpie, że jaki to by nie był policjant, to żaden by tak nie postąpił, tu chodziło o ludzkie życie. Nie można z góry zakładać, że wszyscy to idioci tylko po to by było nam łatwiej coś opisać.
Co do oczu, to musisz to trochę dopracować, bo nie osiągnęłaś zamierzonego celu. Pozdrawiam!
Juicy14
PostWysłany: Nie 15:18, 18 Lut 2007    Temat postu:

Co do oczu, chodziło mi o to, że odzwierciedlały uczucia Harry'ego.

Z tym kręgosłupem, to chyba rzeczywiście trochę przesadziłam.

Co do policjantów, poszłam za stereotypami. Stwierdziłam, że wszyscy to idioci i nie będę się męczyć z tworzeniem myślącego stróża prawa.

Co do cudów... wszystko się wyjaśni w następnych partach.
Juicy14
PostWysłany: Nie 14:49, 18 Lut 2007    Temat postu:

nie chodziło o czytanie książek, tylko o wychodzenie z nimi na deszcz!
Dajanka
PostWysłany: Nie 14:19, 18 Lut 2007    Temat postu:

Ojq... szczerze to nie podobało mi się, nie chodzi może o błędy, ale o styl pisania... starasz się ubarwnić tekst takimi oto opisami:

Cytat:
Po szybie spływały krople deszczu, które zdawały się kompletnie nie zważać na uczucia siedzącego przy oknie chłopca. On także zdawał się w ogóle nie zauważać, że pada deszcz - patrzył nieobecnym wzrokiem w
nieokreślonym kierunku.

Nietety, nie wychodzi Ci to dobrze, radziłabym na początku zaufać zwykłym, prostym słowom, nie urozmaicać tekstu za bardzo, staraj się dotrzeć do czytelnika prostotą.

Cytat:

W pewnym momencie wstał, z szafy wyciągnął czarną kurtkę, a do ręki wziął książkę. Większość z was pewnie pomyślałaby, że to idiotyczne, lecz nie dla niego. Był to bowiem Harry Potter. Czarodziej.

- E... i so chosi??? Ja przepraszam bardzo, ale ja też często biorę książkę do ręki i idę z nią do parku i raczej nikt nie uważa tego za idiotyczne, dodam, że takich wyrażeń jak "idiotyczne" narrator raczej nie powinien używać. I co ma czytanie książki do tego, że to jest Harry Potter i do tego że jest czarodziejem?

Cytat:
- Aha, czyli po dobroci nie da rady - Stwierdził Harry, po czym rzekł - wszystkiego się po tobie spodziewałem, jednak nie tego, że zaczniecie się znęcać nad dziewczynami. Pewnie wiele z mieszkających na tym osiedlu wypłakuje sobie oczy lub składa zeznania na policję. Oczywiście dotyczące gwałtu.

- wszystkiego się spodziewałam, ale nie tego... nie za bardzo się rozpędziłaś droga autorko? Gwałt? Ten fragment ogólnie jest trochę niezrozumiały, pogrubiony tekst zamieniłabym na jedno, proste słowo: "nich", oczywiście, jeżeli musimy pozostawać przy gwałcie =/.

Cytat:

Poczuł, że zalewa go wściekłość, jednak skutecznie ukrył emocje. Jego oczy żyły jednak własnym życiem. Ciskały gromy i błyskawice.

- Oczy żyjące własnym życiem? Tego jeszcze chyba nie było.

Cytat:
nie zdziwię się, jeśli ta dziewczyna złoży skargę do sądu. Złamany kręgosłup, skręcona kostka, nadwerężony nadgarstek. Dudley, byłem świadom, że znęcacie się nad dziećmi. Czasem nawet was rozumiałem. W tym momencie jednak poraża mnie wasza głupota. ?

- Eee... nie rozpędzaj się tak... proponuję najpierw zajrzeć do książki medycznej czy czegoś w tym stylu. Złamany kręgosłup???

Cytat:

Otoczyło ich kilkunastu policjantów, którzy pojmali członków bandy. Harry'ego, który opatrywał dziewczynę, zostawili w spokoju.

- No raczej policja nie powinna zostawić ich w spokoju, powinna zadzwonić po pogotowie, a nie pozwalać jakiemuś nastolatkowi na opatrywanie ciężko rannej, jak wynika z poprzedniego opisu, dziewczyny. Powinni też zadzwonić po rodziców dziewczyny i zawiadomić ich o całym zajściu.

Cytat:
- Ne płacz, Jessico, to już się nie powtórzy - Mruknął, dotykając lekko kostki, która, ku jej zaskoczeniu, natychmiast została wyleczona.

- Yyy... czy Harry jest cudotwórcą???

Cytat:
W tym momencie doszli do jej domu. Dziewczyna zadzwoniła.

- Doszła??? A ja myślałam, że powinna umierać w szpitalu, albo oswajać się z wiadomością, że już nigdy nie będzie chodzić w końcu ma złamany kręgosłup.
- Ale gdzie zadzwoniła???

Cytat:

Usłyszał jeszcze tylko krótką rozmowę Jessici z rodzicami i jej wyjaśnienia, dlaczego tak późno.

- na końcu dodaj słowo "wróciła"

To chyba na tyle... popracuj koniecznie nad tekstem. Wiem, że jest to Twoje pierwsze opowiadanie, ale w sumie to nie powinno być wymówką, ja też umieściłam tutaj swój debiut (Odzyskana Nadzieja) i chciałabym aby ktoś mi wytknął błędy, bym mogła poprawić swój styl pisania. Nie chce się cofać, ale iść do przodu. Pozdrawiam!

Dajanka
Juicy14
PostWysłany: Sob 22:10, 17 Lut 2007    Temat postu:

Blair Black:


Po prostu nie chciała uwierzyć w to, że Dumbledore jej odmówi. Była pewna, że dostanie tą pracę. Po prostu nie brała pod uwagę odmowy.Nazywam to chorobliwą pewnością siebie.


A co do szpiega... podsłuchiwał pod drzwiami. Kim mógł być? Ewentualnie możemy uznać, że widać było Mroczny Znak.
Juicy14
PostWysłany: Sob 22:02, 17 Lut 2007    Temat postu: Rozdział 1 "When the rain falls down"

Po szybie spływały krople deszczu, które zdawały się kompletnie nie zważać na uczucia siedzącego przy oknie chłopca. On także zdawał się w ogóle nie zauważać, że pada deszcz - patrzył nieobecnym wzrokiem w nieokreślonym kierunku.

W pewnym momencie wstał, z szafy wyciągnął czarną kurtkę, a do ręki wziął książkę. Większość z was pewnie pomyślałaby, że to idiotyczne, lecz nie dla niego. Był to bowiem Harry Potter. Czarodziej.

Chłopiec wyszedł z pokoju. Przechodząc obok sterylnie czystego salonu rzucił tylko:

- Wychodzę!

I wyszedł. Wiedział dobrze, że jego kuzyn Dudley też jest na dworze. Harry poszedł do parku i usiadł na jedynej niezniszczonej przez bandę Wielkiego De huśtawce.

W oddali zobaczył właśnie tę bandę znęcającą się nad kimś. Początkowo nie miał zamiaru się wtrącać, jednak jego gryfońska dusza odezwała się w nim i nie pozwoliła usiedzieć na miejscu. Wstał i szybkim krokiem podszedł do nich. Po chwili odezwał się:

- Dudley, czy mogę Cię prosić aby twoja banda raczyła zostawić tę dziewczynę w spokoju?

- Nie denerwuj mnie, Potter i spłyń! - Odwarknął tamten.

- Aha, czyli po dobroci nie da rady - Stwierdził Harry, po czym rzekł - wszystkiego się po tobie spodziewałem, jednak nie tego, że zaczniecie się znęcać nad dziewczynami. Pewnie wiele z nich wypłakuje sobie oczy lub składa zeznania na policję. Oczywiście dotyczące gwałtu.

- Potter, czy ja czegoś nie mówiłem?!

Harry nie słuchał Dudleya. Był zajęty oglądaniem nieszczęsnej nastolatki. Poczuł, że zalewa go wściekłość, jednak skutecznie ukrył emocje. Jego oczy żyły jednak własnym życiem. Ciskały gromy i błyskawice.

- Dudley, - Powiedział powoli - nie zdziwię się, jeśli ta dziewczyna złoży skargę do sądu. Złamany kręgosłup, skręcona kostka, nadwerężony nadgarstek. Dudley, byłem świadom, że znęcacie się nad dziećmi. Czasem nawet was rozumiałem. W tym momencie jednak poraża mnie wasza głupota. Myślicie, że pozostaniecie bezkarni?

- Boże, Potter - Jęknął z irytacją Piers Polkiss - Oni się nas boją! Za nic na nas nie doniosą!

- Boją? - Powtórzył Harry - A więc przyjmij do wiadomości, że ja nie. Policja zresztą też.

Właśnie w tej chwili zza chłopców odezwał się głos:

- Brać ich!

Otoczyło ich kilkunastu policjantów, którzy pojmali członków bandy. Harry'ego, który opatrywał dziewczynę, zostawili w spokoju.

- Ne płacz, Jessico, to już się nie powtórzy - Mruknął, dotykając lekko kostki, która, ku jej zaskoczeniu, natychmiast została wyleczona.

- Eee... skąd wiesz, jak mam na imię?

Harry podniósł głowę i spojrzał jej w oczy. Potem wstał i wyciągnął do niej rękę. Pomógł jej wstać, trochę za mocno ciągnąc, tak, że wylądowała w jego ramionach.

- Nazywam się Harry Potter.

- Ten Potter?!

- Ten. Zdradziłaś się, Jessico McLear. Tylko czarodzieje wiedzą, kim jestem. Odprowadzę cię do domu.

Kiedy szli, Jessica odezwała się:

- Zgoda, jestem czarodziejką i nazywam się Jessica McLear. Chodziłam do Salem w USA. Teraz idę do Hogwartu, na szósty rok.

- Nie powinnaś mi tego mówić. Nie znasz mnie. Skąd wiesz, czy Czarny Pan nie dowie się o tym?

- Zaufałam ci. Tak jakoś, od razu. Poza tym, cały czarodziejski świat wie, że stanowczo opierasz się Temu, Którego Imienia Nie Można Wymawiać.

- Też idę na szósty rok. Gryffindor.

W tym momencie doszli do jej domu. Dziewczyna zadzwoniła o drzwi.

- No... to do zobaczenia - Harry odwrócił się i ruszył przed siebie.

Usłyszał jeszcze tylko krótką rozmowę Jessici z rodzicami i jej wyjaśnienia, dlaczego tak późno wróciła.
BlairBlack
PostWysłany: Sob 21:41, 17 Lut 2007    Temat postu:

Noom zgadzam się z Dajanką bo tekstu trochę mało, ale to dopiero początek...
Cytat:
-Profesorze Dumbledore! Przyłapałem tu przed chwilą szpiega Sam- Wiesz- Kogo!

Powinnaś napisać, skąd on wiedział, że był to szpieg Voldemorta
Cytat:
Crowford wyszedł, a Sybilla powiedziała z dziecinną radością:
-No to chyba mam tę pracę?

W 3 części, gdy Sybillia wpadła w trans, nic potem nie pamiętała, więc skąd teraz miała wiedzieć?
Więcej wątpliwości nie spotkałam xp
Dajanka
PostWysłany: Sob 20:27, 17 Lut 2007    Temat postu:

Hmm... strasznie to krótkie, więc ciężko coś powiedzieć. Błędów mało, no ale również i tekstu mało. Oto co mi się udało wyłapać:

Cytat:
Buła to prawnuczka słynnej Kasandry Trelawney, Sybilla.

- Literówka. Była

Cytat:
W pewnym Sybilla wpadła jakby w trans i nieobecnym głosem wypowiedziała te słowa:

- nie bardzo rozumiem, czy tam nie powinno być coś jeszcze...

Cytat:
Rok póżniej, 31 lipca, Dolina Godryka

- "Ź" a nie "Ż", mały błąd.

Na temat treści nie mogę wypowiedzieć, bo niewiele jej jest. Wstrzymam się więc aż do ukazania się kolejnego rozdziału.
Juicy14
PostWysłany: Sob 20:14, 17 Lut 2007    Temat postu: Harry Potter i Wnętrza Duszy

Oto początek mojego opowiadania. Proszę o wyrozumiałość, bo to moje pierwsze. Znajduje się ono także a moim blogu: http://when-britain-is-split-by-war.blog.onet.pl

To był zimny, choć bezchmurny dzień. W Gospodzie pod Świńskim Łbem siedziała dziwacznie ubrana kobieta, w wielkich okularach i z niezliczoną ilością chust na szyi. Popijała herbatę. Wyglądała na całkowicie spokojną. Była to prawnuczka słynnej Kasandry Trelawney, Sybilla.[/color]

Drzwi się otworzyły i wszedł przez nie dosyć stary człowiek z długą, siwą brodą. Rozległy się powitalne okrzyki. Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, Albus Dumbledore podszedł do Sybilli i poprosił ją o przejście do pokoiku nad barem.

Sybilla Trelawney była kandydatką na stanowisko nauczycielki wróżbiarstwa w Hogwarcie, choć, prawdę mówiąc, Albus Dumbledore nie za bardzo chciał, żeby tego przedmiotu nadal nauczano w szkole. Nie wypadało mu jednak odmówić, wszakże była ona prawnuczką słynnej Kasandry!

Rozmowa jednak wydawała się nie prowadzić do niczego. Profesor Dumbledore miał wrażenie, że osoba ta nie posiada żadnego daru przepowiadania przyszłości. Powiedział, mając nadzieję jej nie urazić, że niestety, ale nie obejmie tej posady. I już miał wyjść.

W pewnym momencie Sybilla wpadła jakby w trans i nieobecnym głosem wypowiedziała te słowa:

"OTO NADCHODZI TEN, KTÓRY MA MOC POKONANIA CZARNEGO PANA, ZRODZONY Z TYCH, KTÓRZY TRZYKROTNIE MU SIĘ OPARLI, A NARODZI SIĘ, GDY SIÓDMY MIESIĄC DOBIEGNIE KOŃCA. A CHOĆ CZARNY PAN NAZNACZY GO JAKO RÓWNEGO SOBIE, BĘDZIE ON MIAŁ MOC, JAKIEJ CZARNY PAN NIE ZNA. I JEDEN Z NICH MUSI ZGINĄĆ Z RĘKI DRUGIEGO, BO ŻADEN NIE MOŻE ŻYĆ, GDY DRUGI PRZEŻYJE. TEN, KTÓRY MA MOC POKONANIA CZARNEGO PANA NARODZI SIĘ, GDY SIÓDMY MIESIĄC DOBIEGNIE KOŃCA."

W tym momencie drzwi się otworzyły i ukazała się w nich głowa barmana, który powiedział:

-Profesorze Dumbledore! Przyłapałem tu przed chwilą szpiega Sam- Wiesz- Kogo!

-Czy nie wie pan, panie Crowford, kim on jest?

-Przepraszam, profesorze, ale z tej wściekłości od razu wyrzuciłem go z gospody!

-Dobrze, nic się nie stało, panie Crowford.

Crowford wyszedł, a Sybilla powiedziała z dziecinną radością:

-No to chyba mam tę pracę?

-Tak, pani profesor- mruknął wciąż oszołomiony dyrektor.



Rok później, 31 lipca, Dolina Godryka

Lily i James Potterowie cieszą się z nowonarodzonego dziecka.

-No to jak będzie miał na imię? Liluś?

Z tej radości "Liluś" zapomniała, że nie lubi zwrotu "Liluś".

-Harry. Harry James Potter.

Powered by phpBB © 2001 phpBB Group